Maciek: „Inny film” – relacja z finału PP

Autor Redakcja 18 (komentarze)

Idąc do kina, teatru (chociaż jak wiadomo w teatrze można stracić wszystkie włosy), zapominamy o szarej rzeczywistości i zatapiamy się w odgrywanej historii. We wtorkowe popołudnie wszyscy kibice Legii poddali się zbiorowej hipnozie i przenieśli się do innego świata, takiego w którym wymieszały się fikcja, fantastyka, bajka z ?realem?, a wszystko w systemie 3L

Nie było by tej magii gdyby nasi piłkarze wygrywali mecz za meczem, pewnie krocząc po kolejne mistrzostwo Polski. Nie było by tej magii gdyby taki Manu, zamiast irytować swoją nieudolnością, na co dzień strzelał piękne bramki, a Wojtek Skaba zamiast puszczać najdziwniejsze babole wyciągał wszystko (nawet strzały z jedenastego metra). W końcu nie było by tej magii gdyby Legia po pierwszej połowie finałowego meczu z Lechem wygrywała 3:0, a nie rozstrzygała losów pucharu ostatnim rzutem karnym. Tym samym była magia. Było to wszystko za czym tak bardzo tęskniliśmy. Tak jak miało to miejsce w roku ubiegłym, finał Pucharu Polski rozgrywany był w Bydgoszczy. Tak samo jak w roku ubiegłym pojawili się na tym finale kibice Legii, jednak tym razem w roli bezpośrednio zainteresowanych meczem. Lech i Legia dostały do swojej dyspozycji mniej więcej po 6 tys biletów.

SKLW podjęło się niebanalnego przedsięwzięcia przetransportowania kibiców do Bydgoszczy pociągami. Ostatecznie było ich 4. Oczywiście legioniści docierali na miejsce również innymi środkami lokomocji. Część wejściówek rozdysponowana została pomiędzy wszystkie nasze zgody oraz gości którzy występowali w roli obserwatorów (z Węgier, Niemiec, Francji) Tradycyjnie jak ma to miejsce przy wyprawach pociągowych nie obyło się bez nieplanowanych usterek. Tym razem pech dopadł jadących pociągiem nr. 3, którym podróż przebiegła z licznymi przestojami. Pociągi dojeżdżały do Bydgoszczy w sporych odstępach czasowych, tym samym w sumie bezkolizyjnie przebiegała procedura wpuszczania na obiekt. Dla kibiców Legii organizatorzy przeznaczyli sektory na których rok wcześniej zasiadali fani Jagiellonii. Sektory te obejmowały miejsca za jedną z bramek oraz wzdłuż linii bocznej boiska. Obiektywnie patrząc było nas więcej niż fanów ?Kolejorza?. Dodatkowo na naszą korzyść, pod względem wokalnym, wpływało zadaszenie części sektorów. Plusem lechitów było to, że skupieni byli na mniejszej przestrzeni niż my. Na wszystkich ?legijnych? krzesełkach pojawiły się kolorowe kartony które stanowiły element oprawy głównej. Rzecz jasna same się tam nie pojawiły. Było to dzieło ?NS-ów?, dla których finał ten zaczął się we wczesnych godzinach porannych. Efekt końcowy pracy wypadł bardzo efektownie. Kartony utworzyły wielki napis ULTRAS, który widniał przez pierwsze minuty meczu.

Zaraz po tym wszyscy kibice solidarnie opuścili trybuny. Była to akcja protestacyjna skierowana do działaczy PZPN-u, rządu, policji, mediów, czyli do tych wszystkich którzy na sprawy kibiców patrzą wyłącznie pod kątem wszystkiego tego co najgorsze. Po 10 minutach ?strajku? kibice wrócili na trybuny i zajęli się swoimi klubami. W pierwszej połowie meczu lepiej (głośniej) zaprezentowali się lechici których podniosła/poniosła bramka dająca im prowadzenie. Od przerwy już do końca kibice Lecha praktycznie dla nas już nie istnieli. Głośny doping z naszych sektorów pomógł zawodnikowi w którego umiejętności zwątpili już chyba wszyscy ? Manu. Piłkarz który poza fryzurą niczym innym jeszcze się nie wyróżnił doprowadził do wyrównania i wprowadził w ekstazę legijne szeregi. Punktem kulminacyjnym ?ultrasowania? był festiwal pirotechniki. W tym miejscu nie mogę nie pozwolić sobie na jedną małą uwagę. Kibice Kolejorza pamiętacie wasze przytyki (siemano Guantanamo)? To kto w końcu jest więźniem? Kto nie wychylił nosa nad wyznaczone zarządzenia? Reszta tego meczu odbyła się tak jak w filmie. Do końca były emocje, a zakończyło się jak we wszystkich hollywoodzkich produkcjach czyli Happy Endem! Część kibiców Legii świętowała ten sukces razem z piłkarzami na murawie. Fetowanie trwało naprawdę długo, a punktem kulminacyjnym było symboliczne przekazanie pucharu w ręce prowadzącego doping. Tym gestem piłkarze trochę zatarli, niekorzystne wrażenie z ostatniego meczu z Widzewem.

Prawdziwa feta miała miejsce w pociągach i autokarach, chociaż byli i tacy którzy chcieli odwiedzić nad ranem Starówkę. W piłce nie zawsze wygrywa najlepszy (może właśnie dlatego tak bardzo ją kochamy). Tak jak nie w każdym hicie kinowym gra De Niro, Al. Pacino czy Jack Nicholson. Niemniej był to nasz hit, taki na miarę naszych potrzeb i pragnień, a szara rzeczywistość może trochę poczekać. Bo podobno w życiu piękne są tylko chwile, dlatego ciszmy się tą chwilą ? bo jest pięknie (chociaż chwila to cholernie za krótko). Tymczasem drżyjcie kluby Kazachstanów, Estonii, Armenii, Gruzji czy Wysp Owczych. Nadciągamy!

Obszerna galeria na jp85.pl

MACIEK

 

PS. Autor bynajmniej nie żyje w świecie filmowych fikcji i potrafi oddzielić to co realne od tego co widzi. Zdaję sobie sprawę, że nagle Manu to nie Messi, a Skorża nie Mourinho. Tym samym przemyślenia z zakończenia wcześniejszej relacji o ?świecy dymnej i burdelu na górze? są jak najbardziej aktualne, ale pocieszmy się tym sukcesem.

18 ( komentarze )
maj 5, 2011
16:08
#1 jasd :

O jakie ekipy z zagranicy chodzi? Domyślam się o Ujpest a reszta?

maj 5, 2011
19:51
#2 Pku :

Dajcie jakieś info co jutro robimy z tym wszystkim?
WIDELEC 2?

maj 6, 2011
12:20
#3 Martin :

Ponawiam zapytanie,bo czy mógłby ktoś powiedzieć,jakie zagraniczne ekipy gościnnie były z Nami na finale w Bydgoszczy?

maj 6, 2011
22:46
#4 Artur :

Puchar jest Nasza ! lalalalala

maj 6, 2011
23:15
#5 Martin :

Szkoda,ze nikt nie odpowiada!Więc sam sobie zadopytam,bo czyżby to były:z Węgier UJPEST, z Niemiec WERDER, a z Francji PSG??? Odpowiedzcie,gdyż to chyba żadna tajemnica;/

maj 12, 2011
08:11
#6 tomi81 :

Pociąg 3 przedział 3 pozdrawia Panią Danusię z Błonia

Zostaw komentarz

Nazwa

E-mail

www

Poprzedni wpis
«
Nastepny wpis
»