Foxx: Książę Kazimierz (w Warszawie Tyrmanda i nie tylko)
W najbliższym czasie w księgarniach pojawi się nowa książka. „Deyna. Geniusz futbolu, książę nocy” Wiktora Bołby to rzecz unikalna na księgarskim rynku o tematyce sportowej. Nie chodzi nawet o zbiór unikalnych faktów, relacji i fotografii. Tego oczekujemy po każdej rzetelnej publikacji – zwłaszcza dotyczącej postaci tego formatu, co Kazimierz Deyna. Książkę W. Bołby wyróżnia forma. Korzystając z wielu, często trudno dostępnych, relacji stworzył on bardzo plastyczny obraz rzeczywistości PRL z postaciami charakterystycznymi dla literatury fabularnej, a nie biograficznej. Dzięki takiej operacji książkę czyta się z przyjemnością, zwłaszcza że redakcja oraz korekta zostały wykonane porządnie, co na dzisiejszym rynku – zwłaszcza w wydawnictwach o niewygórowanych budżetach – wcale nie jest oczywistością. Kolejną zaletą tytułu jest nie lukrowanie postaci oraz naszego klubu. Zwłaszcza, że prawda jest naprawdę ciekawa – wątek ścigania Deyny przez milicję za uchylanie się od zasadniczej służby wojskowej i „konspiracyjnie” trenującego w ŁKS, gdy rządzące ówczesną Legią trepy zażyczyły sobie wzięcia późniejszego idola Warszawy w kamasze czyta się jak niezły kryminał. Swoją drogą dobrze ilustruje on jaką patologią była komuna, nawet na tak „luźnym” „odcinku” jak sport.
Nasze miasto jako tło nocnych wypadów Deyny i Tadeusza „Ferrariego” Nowaka to ta sama Warszawa, którą odnajdujemy w „Złym” Tyrmanda, chociaż kilkanaście lat później. Ten charakterystyczny klimat towarzyszy czytelnikowi, gdziekolwiek zawędruje bohater książki od chwili pojawienia się w Legii. Warszawa jest tu więc nie tylko miejscem na mapie. W. Bołba przytacza szereg faktów niewątpliwie przykrych dla rodziny Kazimierza Deyny, jest to jednak historia żywa swoim autentyzmem, którą autor prezentuje czytelnikom z niewątpliwym biglem. Patrząc na bogatą dokumentację fotograficzną, trudno się nie uśmiechnąć np. na widok zdjęcia legijnych trybun przed meczem z Atletico w 1971, na którym widnieje duży transparent: „Kaziu Deyna strzelaj gola, a my lecim po 'jabola'”. Podobnie, gdy czyta się np. o sytuacji, gdy „Kaka” wkręcił „Franza” Smudę, że tamten jest kleptomanem, bo zarąbał łyżeczki do herbaty z hotelowej kawiarni, a pytany po co to zrobił – zachowuje się jakby nie wiedział o co chodzi. Łyżeczki w kieszeni Smudy „magicznie” umieścił sam Deyna. Historia jak z przygód znanej pary aktorów, Zdzisława Maklakiewicza i Jana Himilsbacha.
Obok przypomnienia kariery i sukcesów legendy Legii Warszawa, mamy więc po prostu ciekawą książkę – w sam raz na zbliżającą się majówkę, czy też urlop. Celowo wspominam o tym na końcu, ale być może warto było po prostu przypomnieć, że za tym wydawnictwem stoi marka starej „Naszej Legii”. Współtworzył ją zarówno Wiktor Bołba, jak i odpowiadający za redakcję, oprawę graficzną oraz projekt okładki Robert Piątek. Słowo wstępne napisał Aleksandar Vuković. Cena – niecałe 40 złotych. Po prostu warto.
Foxx
« NS: Rozliczenie zbiórki na oprawy Nastepny wpis
Wspieramy Olimpię Elbląg w Tarnobrzegu »