MWP: I nie zmienia się nic…

Autor Redakcja 5 (komentarze)

Moskwa, 25 dzień sierpnia, godzina mniej więcej 19. Janusz Gol strzela efektowną bramkę na 3:2 dla nas. Euforia, którą trudno opisać i zarazem najlepszy mecz Legii od kilkunastu lat. Tego dnia, tej nocy wielu z nas nie zapomni długo. Wszędzie tam, gdzie jest nasza wiara, alkohol lał się strumieniami, a pieśniom sławiącym naszą Legię nie było końca. To była piękna noc.

A po nocy przyszła proza życia? Zaczęło się od medialnych doniesień, według których czterech naszych młodych kopaczy (będę ich tak celowo nazywał, bo po przegranych ?derbach? straciłem do nich resztki szacunku, które odrodziły się w meczu ze Spartakiem) postanowiło świętować niekwestionowany moskiewski sukces w… burdelu. Rozumiem, że w psychice człowieka, zwłaszcza młodego człowieka, po odniesieniu sukcesu, na który ciężko pracował zaczyna dominować chęć spontanicznej radości i nie dziwię się wcale, ani nie krytykuję mistrzowskiej Legii pokolenia Zielka, Kowala, Pisza czy Śliwowskiego, która po podobnych sukcesach zawsze lubiła coś łyknąć pod śledzika. Tak się świętuje w państwach kultury słowiańskiej. Ale kopacze Legii to idole dzieci, które chciałyby kiedyś biegać za piłką w koszulce z ukochaną eLką na piersi. Słowem zająć miejsce swoich dzisiejszych idoli. I ci kopacze muszą wziąć odpowiedzialność za tych dzieciaków. A korzystanie z seksualnych usług dziwek, które dla zarobku przedmiotowo traktują swoje ciało, jakkolwiek nie jest dobrym wzorcem dla najmłodszych. Zresztą porównanie obecnych kopaczy Legii z tymi z czasów, o których wspomniałem, dostarczy nam o wiele więcej kontrastów. Dzisiejszy kopacz to metroseksualny laluś z żelem we włosach, gadżeciarz, rezydent śródmiejskich klubów i galerii handlowych. Gdzie do cholery podziała się ta Legia, która miała jaja?! Legia, która nie wyglądała jak jedenastu uczestników programu ?Mam talent?, ale która wychodziła na boisko i walczyła przez 90 minut, bo grała ze świadomością tego, ile znaczy czarna eLka na ich piersi. Świadoma Legia, przywiązana do tradycji klubu, jego kibiców, potrafiąca gryźć trawę zarówno na arenach Ligi Mistrzów, jak i na klepiskach niższych lig w rozgrywkach Pucharu Polski. W tej Legii nie było miejsca na symulowanie kontuzji, ani żadnych innych sposobów wymigania się od gry, po to tylko, aby w zaciszu swoich apartamentów z szyderczym uśmiechem liczyć kolejne tysiące wpływające na konto? Za takie zachowania w tamtej Legii zwyczajnie można było dostać po mordzie.

A później kopacze zafundowali nam deja vu z poprzedniego sezonu, który to, jak przysięgali, miał się już nigdy nie powtórzyć. Porażka z bieniaminkiem z Bielska- Białej przelała czarę goryczy i ostatecznie obnażyła podejście kopaczy do swojej pracy. Dlaczego nikt nie próbuje rozwiązać najistotniejszego problemu Legii? Problemu braku identyfikacji kopaczy z klubem, jego tradycjami, kibicami, miastem? Dlaczego wciąż dyskryminuje się tych, którzy powinni być wzorem dla kopaczy ? fanatyków? Ludzi którzy bezinteresownie pokonują setki i tysiące kilometrów by być zawsze tam, gdzie gra ich ukochany klub. Ludzi, którzy są regularnie inwigilowani za miłość i przywiązanie do swoich barw. Ludzi, których obarcza się winą za boiskowe porażki kopaczy? Dlaczego? Bo klubowi działacze mają takie samo podejście do swojej pracy, jak i kopacze. Kolejny sezon to kolejne chybione transfery. To kolejne wyrzucone w błoto pieniądze. To coraz nowsze pomysły jak utrudnić życie kibicom. Tak, aby nie psuli im biznesowego festynu o nazwie ?Legia?. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwanie od nich czynnego utożsamiania się z tradycjami klubu, czy też kibicami to sen wariata, ale mam chyba prawo wymagać, aby osoby zatrudnione w Legii na każdym szczeblu profesjonalnie wykonywały swoją pracę. A tymczasem wychodzą one z założenia ?Czy się stoi, czy się leży, tysiąc złotych się należy?. Widocznie związki z poprzednim systemem wciąż silnie oddziałują na ich życie?

To nie malkontenctwo. To upadek wiary w to, że z tymi ludźmi da się kiedykolwiek i cokolwiek zdziałać. Nic nie pomogą tu żadne kompromisy. Dość już kolejnych sezonów, w których nadzieja nasza wystawiana zostaje na kpiny ludzi, którzy traktują Legię jak bankomat. Jeśli ci ludzie nadal będą trzymali stery okrętu o nazwie ?Legia?, to nigdy nie dopłyniemy do portu, do którego od lat chcemy zawitać.

MWP

5 ( komentarze )
wrz 21, 2011
21:21
#1 Zabki :

Bardzo dobrze napisane moge podpisac sie pod tym artukułem!!!

wrz 21, 2011
22:28
#2 dize(L)raszyn :

Dobry felieton polecam stronke „Droga Legionisty”,sam ją niedawno zaczełem przeglądać autor pisze z sensem i jest co poczytać.

wrz 22, 2011
21:06
#3 L :

Też tak ueażam super e-zin ,nie dla oszołomionych telewizorami i gazetami wybiórczpodobnymi.

wrz 23, 2011
14:31
#4 Martin77 :

Taaaaak-bo postawa Naszej drużyny faktycznie może powodować duże palpitacje:/…A już byliśmy u progu dobrej gry i nadziei,że forma sportowa się ustabilizowała!Ale nic to,BO LEGIA TO LEGIA I ZAWSZE MUSI SIĘ COŚ SPIEP.RZYĆ!

wrz 26, 2011
11:37
#5 kaka :

Mamy zgodę z BKS Bielsko ?

Zostaw komentarz

Nazwa

E-mail

www

Poprzedni wpis
«
Nastepny wpis
»